środa, 28 listopada 2012

Oldenburg im Nebel.

Oldenburg przywitał mnie mgłą - która została już z nami już do końca dnia. Dzięki temu zwiedzałam pogrążone w onirycznej atmosferze miasto, które mnie sobą zauroczyło, mimo że nie jest ani duże, ani przesadnie ciekawe. ;) Za to wszyscy jeżdżą tam na rowerach! Dosłownie wszyscy - i to mimo częstej uciążliwej mżawki (koleżanka, którą odwiedzałam i która tam mieszka, mówi, że pogoda jest tam iście angielska ;) ), bo rower jest idealnym środkiem transportu, żeby poruszać się po tym mieście. Dlatego i my na niego wsiadłyśmy i był to naprawdę świetny pomysł (zwłaszcza, że rzeczony rower był... pomarańczowy :D). Dawno nie zwiedzało mi się tak przyjemnie jak tym razem. :)

Nad rzeką.
 Ubranka! Kolejny powód, żeby pokochać Oldenburg, bo są tam dość częstym widokiem. :) Więcej o akcji tu.
 Pajęczyna na jednym z mostów.
 Most zwodzony Cäcilienbrücke. :)
 Rzeźba przed Landesmuseum Natur und Mensch (więcej o nim już wkrótce ;) ).
 Schlossgarten (Ogród Pałacowy).
 Hyh. ;)
 A to rzeczony Schloss, czyli pałac, przy którym powstał powyższy park. ;)
 W Oldenburgu sporo było pałacyków. Poniżej jeden z nich.
Oldenburskie misie. Szczerze mówiąc, to budzą we mnie nieokreślony niepokój. ;)
 Fragment jarmarku świątecznego - który również był w budowie. ;)
 Lambertkirche z wieżą ginącą we mgle...
 ... i jego wnętrze.
 U stóp tego kościoła trwał jednocześnie cotygodniowy targ i budowano Weinachtsmarkt. Poniżej dwie ciekawostki, które udało mi się tam zaobserwować ("Nie mamy wstępu na targ").
 Oldenburskie śródmieście - czyli mekka zakupowiczów. A że była akurat sobota, to było tam naprawdę tłoczno. ;)
 Wallstrasse zwana Wall Street, czyli ulica, gdzie znajdują się same knajpy. :)
 Na koniec Pferdemarkt (Koński Rynek), który był naszym ostatnim przystankiem, zanim dotarłyśmy do... ale o tym w kolejnym poście. :)


Translation

I visited my EVS friend in Oldenburg and we went to explore the city. I loved it - mainly because of the fog that created a special and unforgettable atomsphere. I felt like I was in a dream. It was also nice because we travelled with a bike - and mine was orange. :) So much fun! :)