poniedziałek, 30 grudnia 2013

Wrocław.

Niestety, mój post z Wrocławia nie będzie nosił tytułu - w przeciwieństwie do większości takich notek na blogach - Wroclove. Dlaczego? Bo Wrocław tak naprawdę wcale nie przypadł mi za bardzo do gustu. Nie wiem, z czego to wynika, ale w odwiecznej rywalizacji Poznań - Wrocław dla mnie zdecydowanie wygrywa ten pierwszy. :)

Wielka walizka na Dworcu Głównym - prezentuje się on bardzo dobrze po remoncie, a wjeżdżając tam człowiek czuje się, jakby się przeniósł do Niemiec, a to ze względu na specyficzny układ torów i peronów. :)
 Wyszłam z dworca i okazało się, że... leje. Naturalnie nie powstrzymało mnie to od zwiedzania...
 ... ale stwierdziłam, że dobrze byłoby się trochę wysuszyć, więc postanowiłam odwiedzić Panoramę Racławicką. Byłam już tam kiedyś, ale wygląda na to, że to malowidło robi wrażenie na zwiedzającym za każdym razem. :)
 Potem ruszyłam w stronę...
 ... Rynku.
Były i krasnale - ale muszę powiedzieć, że stosunkowo trudno było je dojrzeć. ;)
We Wrocławiu podobało mi się to, że widać iż jest to miasto sztuki ulicznej.
 Szczególnie dobrze można było to dostrzec na podwórzu przy ulicy Ruskiej. Przez chwilę można się było poczuć, jak na drezdeńskim Neustadt. :)
 Skorzystałam z usług "Free Walking Tour", ale zaczynają oni dopiero swoją działalność we Wrocławiu, więc jeszcze są trochę niezorganizowani. ;)
Czy "Fryciarnia" to nie jest supersłowo? :D
 W drodze na Ostrów Tumski.
 Wieczorem postanowiłam skorzystać z tego, że Polinka jest jeszcze darmowa i przejechać się na drugą stronę rzeki. Fajna atrakcja. :)
 Doszłam aż do Hali Stulecia, a potem podjechałam tramwajem z powrotem na Ostrów Tumski, żeby zobaczyć słynne latarnie gazowe. ;)
Potem ruszyłam w stronę Rynku...
 ... po drodze zahaczając o "włoską ulicę" i kupując tam sobie lody. Pycha!
No i na koniec - Rynek nocą. :)

 PS. Wiecie, że nie przepadam za muzeami sztuki nowoczesnej, ale to na poddaszu Muzeum Narodowego we Wrocławiu zdecydowanie polecam. Świetnie wpisane w przestrzeń, w której się znajduje, a i wystawa niczego sobie. :)