czwartek, 13 lutego 2014

Dzień 13. Santillana del Mar - San Vincente de la Barquera (34 km).

Z "Dziennika podróży":
13.08.2013
Z samego rana podczas śniadania Pablo informuje nas, że dziś trzynastego wtorek, czyli pechowy dzień w Hiszpanii. Na początku się tym nie przejmujemy, ale później okazuje się, że może powinnyśmy były... Zaczyna się od tego, że zaraz po wyjściu z Santillany gubimy drogę - "kleine Sträsßhen" po remoncie zrobiła się całkiem spora. Z tej okazji układamy o niej piosenkę do słynnego przeboju Freddie'ego Mercury'ego. :) W Cóbreces mijamy wielki pomnik pielgrzyma, a w Comillas spotykamy Pabla i Friedricha, z którymi rozstałyśmy się rano i dalej ruszamy razem. Najpierw idziemy obejrzeć El Capricho Gaudiego, a potem wychodzimy z miasta i decydujemy się pójść za radą naszej hospitalery z Bezany (w sensie Dosi, Pabla i mojej, bo Friedrich spał tamtej nocy... na fotelach obrotowych w opuszczonym budynku w miejscowości o jakże malowniczej nazwie Pueblo del Sol, czyli Wioska Słońca :D), czyli odpuścić sobie wariant trasy oznaczony strzałkami i pomaszerować do San Vincente nad morzem. Nie jest tak ładnie jak po drodze z Güemes do Santander, ale na pewno ładniej niż normalnie, bo oryginalnie szlak wiedzie przez wioski i wioseczki. Ostatni odcinek pokonujemy plażą, potem wchodzimy pod górę do albergue (do dziś nie wiem, czemu one zawsze muszą się mieścić na wzniesieniach :D), a tam... okazuje się, że nie ma dla nas już miejsc. Szczęście w nieszczęściu, bo wychodzi na jaw, że jest tam strasznie drogo. O tym wszystkim informuje nas pomocnica hospitalery - najpierw mówi do nas po angielsku ("Angielski na Camino? Nie do wiary!"), ale potem, usłyszawszy naszą rozmowę po polsku, pyta skąd jesteśmy, a kiedy odpowiadamy, że z Polski, zaczyna z nami rozmawiać w naszym języku. Okazuje się, że ma na imię Irena, jest Brytyjką, ale jej mama pochodziła z naszego kraju. Teraz mieszka już od 10 lat w Hiszpanii, gdzie uczy angielskiego i pracuje jako wolontariuszka w albergue. Mówi nam, że możemy iść poszukać miejsca na namiot na tyłach schroniska, mimo że zasadniczo jest to nielegalne, a my cieszymy się, że będziemy miały przynajmniej okazję, żeby po raz pierwszy go rozstawić. W pewnym momencie podczas poszukiwań rzucam dowcip, że jesteśmy jak Jezus, bo nie starczyło dla nas miejsca w gospodzie - Dosia śmieje się z tego do końca wieczora. Ostatecznie śpimy w lasku nad rzeką na tyłach albergue, a obok naszego namiotu pojawiają się w międzyczasie jeszcze dwa. :)
***
Spotkani na Camino
Jo i Helen - para Kanadyjczyków, którzy należą do kanadyjskiego stowarzyszenia skupiającego Caminowiczów. To ich któraś z kolei trasa, bardzo lubią szlaki we Francji, więc często zaczynają  swoje wędrówki właśnie tam. Na wakacje jeżdżą zawsze do Europy, bo wychodzi im to taniej niż lot na wschód Kanady - z tego powodu nigdy tam jeszcze nie byli. Mimo dość zaawansowanego wieku (oboje są już na emeryturze) tempa może pozazdrościć im niejeden młodzik. Mają też specjalny credencial ze swojego stowarzyszenia, gdzie miejsca na pieczątki jest dwa razy więcej niż normalnie. :) To właśnie tego dnia na trasie widziałyśmy ich po raz ostatni - ich angielski przewodnik (na który zawsze narzekali, zazdroszcząc nam naszej Corduli :) ) prowadził dalej trasą Camino Primitivo.

Santillana o świcie - tylko o tej porze da się coś tam zobaczyć, bo wszyscy turyści jeszcze śpią. :)
W drodze.
A ja myślałam, że bociany mieszkają tylko w Polsce. :)
Pielgrzymia akcja ratunkowa na rzecz osła o ograniczonych przez poplątany sznur możliwościach ruchowych. ;)
Pomnik pielgrzyma w Cóbreces. :)
Comillas...
... a w nim El Capricho Gaudiego - ogrodzony, bo za wstęp trzeba sporo zabulić. ;] 
 Dzięki alternatywnemu przebiegowi trasy mieliśmy okazję podziwiać wyschłe koryto rzeki i bagna w Parku Krajobrazowym Oyambre... 
... inne nadmorskie krajobrazy...
... a potem zeszliśmy na plażę i szliśmy wzdłuż niej prawie do samego San Vincente. :)
Widok spod albergue.
Spacer po mieście...
... obowiązkowe lody...
... a na koniec restauracyjne cuda i dziwy w San Vincente, czyli sztućce w workach foliowych. :D