niedziela, 9 marca 2014

Londyn. Dzień 3.

Dzień zaczęłyśmy od spaceru po Notting Hill, które na żywo okazało się jeszcze bardziej urocze niż to zapamiętane z filmu. Bardzo przypadły mi do gustu tamtejsze malowane na różne kolory tęczy drzwi, co zobaczycie na poniższych zdjęciach. Wędrując ślicznymi uliczkami, przypadkiem odnalazłyśmy słynną księgarnię, gdzie pracował w filmie Hugh Grant, a potem przeszłyśmy się po Portobello Road, czyli ulicy, na której co tydzień odbywa się znany targ z antykami. Stamtąd udałyśmy się do Hyde Parku, ale najpierw... poszłyśmy do jednej z sześciu cukierni, gdzie w Londynie można dostać osławione cronuty. A w sumie to ich podróbki, bo ich twórca zastrzegł i nazwę, i recepturę w urzędzie patentowym. ;) W "Cocomai" na początku nie mogłyśmy dostrzec cronutów na wystawie, bo okazało się, że... są tam trzymane za ladą. No i w sumie nic dziwnego, skoro kosztują ponad 4 funty, a panuje na nie taki szał. ;) Spieszę więc donieść - nic nadzwyczajnego jak na ciastka za 20 złotych, ale je się je i tak z przyjemnością. ;) Po krótkim posiłku udałyśmy się do Speaker's Corner, gdzie... nie było żadnych mówców! A pamiętam, jak moja nauczycielka angielskiego w gimnazjum przekonywała mnie, że zawsze jest tam jakaś gaduła, która próbuje "nawrócić" przechodniów. ;) Potem przeszłyśmy się jeszcze po parku, obejrzałyśmy fontannę upamiętniającą księżną Dianę i udałyśmy się do Muzeum Historii Naturalnej, gdzie okazało się, że nie nici z podziwiania dinozaurów - kolejka była taka, że czekać musiałybyśmy co najmniej dwie godziny! W ogóle tłok był tam niesamowity, więc szybko przeniosłyśmy się do Victoria & Albert Museum, gdzie bardzo spodobała mi się wystawa czasowa na temat dzieł Williama Szekspira. Był to nasz ostatni przystanek tego dnia, bo potem czekała nas już tylko nocna podróż powrotna do Paryża, która tym razem przebiegła bez większych niespodzianek. :)

Notting Hill.
Portobello Road.
 Cronuty.
 Hyde Park.
 Kolejka do dinozaurów w Muzeum Historii Naturalnej.
 I na pożegnanie z Londynem - coś, co uratowało nam życie w Wielkiej Brytanii, czyli napisy przy przejściach dla pieszych, w którą stronę należy się rozglądać. ;)